VI
Bezpieczne Sanockie Lato Podwórkowe dobiega końca. Na samą myśl o tym łza
kręci się w oku. Na chwilę
zapominamy o tym, gdy zaczynamy się bawić. Poniedziałek rozpoczęliśmy od
skoków przez linę. Jak zawsze powstała lista „kto pierwszy, a kto
ostatni”, bo u nas kolejność to podstawa i zawsze musi być przestrzegana. Później
kozłując piłkę udaliśmy się pod kosz, aby pograć w dwa odbicia. W innej
części naszego boiska rozpoczął się bój na bramkarza, który chyba tysiąc
razy obronił swoje królestwo, po czym ktoś radośnie zawołał: „do wyścigów
w workach czas się przygotować”. Biegały, skakały, fikołki wyczyniały
nasze spontaniczne dzieciaki.
Następnie
butelkowe kręgle zostały rozstawione i z celnością w oku strącone, a punkty
na kartce postawione.
A
na koniec chustę rozłożono i prezenty z siebie porobiono.
Wtorkowe
popołudnie czas przygód rozpocząć.
Ale
nim się przyjemność stanie,
trzeba
wykonać zadnie.
Dzieci
radośnie biegają
i
informację o finale rozwieszają.
Zabawę
rozpoczynają:
Jako
pierwszy Jaś nas wita i z piłką się styka.
Zaraz
za nim tysiąc goli, gonią wszyscy, nikt powoli.
Tydzień
wylicza gromadka spora,
a
za nimi lina już gotowa,
zaprasza
parami w swe gościnne progi.
I
wykrzykuje hasła, które grupa robi.
Gdzieś
tam w oddali chusta barwna, faluje
i
imiona dzieci wywołuje,
ale
nagle kogoś brakuje,
pewnie
rekin schwytał go srogi.
Nie!
Ratownik go obroni.
Wszyscy
cali,
wszyscy
zdrowi,
w
workach skaczą, hen przed siebie,
byle
do mety, a nie za siebie.
Żegnamy
się z Wami, mając nadzieję, że rok szkolny szybko minie, a
na wakacjach spotkamy się w tym samym lub większym składzie, aby nowy
etap przygód rozpocząć na nowo.
Pozdrawiamy
Dorota
i Beata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz