Trzeci tydzień na
Błoniach wesoło nam upłynął. Zabaw było bez liku. " Ojciec Szymon kazał
", lecz nie każdy jego gest pokazał, kto nie chciał zostać skuty musiał
wykonywać jego ruchy. Następnie przez linę skakaliśmy, trochę ja
przeciągaliśmy. Jedna drużyna wygrała, druga na ziemię pospadała. Zdecydować
musieliśmy co to za ptak, który ma pierze, oraz wykonać podskoki w kangurze
skoki. Boisko skacząc jak kangury przemierzyliśmy i dobrze się przy tym
bawiliśmy. Skok z piłką między kolanami nam wychodził, bo każdy z piłką chodził.
Historie własne tworzyliśmy i inwencją się pochwaliliśmy. Pomysłów nam nie brakowało, każdy dodawał coś śmiało. " Wolnej komórki" szukaliśmy i strategie skucia przeciwnika obmyślaliśmy. W klasy zagraliśmy i ruchy skoordynowaliśmy. Zwycięzców wyłoniliśmy i naklejki zdobyliśmy. Zabaw mieliśmy wiele. Kawałki gazety tratwy udawały i od utonięcia nas powstrzymywały. W skojarzenia zagraliśmy i chmury poznaliśmy.
I tak kolejny tydzień nam upłynął z beztroską miną.
Ewa i Anna
Historie własne tworzyliśmy i inwencją się pochwaliliśmy. Pomysłów nam nie brakowało, każdy dodawał coś śmiało. " Wolnej komórki" szukaliśmy i strategie skucia przeciwnika obmyślaliśmy. W klasy zagraliśmy i ruchy skoordynowaliśmy. Zwycięzców wyłoniliśmy i naklejki zdobyliśmy. Zabaw mieliśmy wiele. Kawałki gazety tratwy udawały i od utonięcia nas powstrzymywały. W skojarzenia zagraliśmy i chmury poznaliśmy.
I tak kolejny tydzień nam upłynął z beztroską miną.
Ewa i Anna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz